sobota, 6 grudnia 2025

Bajka o Bulbulkach i Wielkim Bąblu

Bulbulki to małe, okrąglutkie istotki przypominające puchate kulki – choć w dotyku są bardziej jak mięciutka pianka Marshmallow zmieszana z bańką mydlaną. Mają gładkie, błyszczące ciałka w różnych odcieniach żółci: od cytrynowego po złocisty. Na środku ich kulistej buźki świecą dwa okrągłe oczka i wiecznie uśmiechnięty pyszczek. Mieszkają w Bulbulkowie.

Bulbulki uwielbiają:

chrupać żółte granulki – od których wszystko w Bulbulkowie nabiera słonecznego koloru,

bąbelkować – czyli wydawać z siebie „bul-bul-bul” przy każdym ruchu (czasem głośno, czasem tylko szeptem),

turlanie i skakanie,

tworzyć bąble – od malutkich, jak krople rosy, po gigantyczne, jak balony unoszące całe miasteczka,

opowiadać sobie śmieszne historie, przy których tak bulbulkują ze śmiechu, że unoszą się kilka centymetrów nad ziemią.

Bulbulki mają jeszcze jedną niezwykłą cechę: wyobraźnia działa u nich jak magiczny silnik. Im bardziej coś sobie wyobrażą, tym szybciej powstają nowe pomysły, bąble i… czasem nawet nowe bulbulki!


Pewnego, bardzo żółtego poranka, kiedy słońce dopiero zaczynało podglądać świat zza chmurki, w Bulbulkowie panowało niezwykłe poruszenie. A właściwie pobulbulenie, bo bulbulki nie poruszają się zwyczajnie — one podskakują, turlają się i wydają z siebie mięciutkie „bul-bul-bul”. Bulbulkowo wyglądało wtedy jak ogromna miska pełna kolorowych cukierków, z tą różnicą, że wszystkie były żółte. Ulice żółte, kamienice żółte, nawet parki były żółte, bo przecież bulbulki cały dzień chrupały swoje żółte granulki i zostawiały po nich wszędzie żółciutkie ślady.

W centrum miasteczka mieszkała Bulbulka Bibi, która słynęła z tego, że potrafiła zrobić największe bąble w całej krainie. Pewnego dnia postanowiła pobić rekord świata. Chciała stworzyć bąbel tak ogromny, by odbijały się w nim wszystkie żółte domki Bulbulkowa – i jeszcze kawałek chmury. Nabrała powietrza… raz… drugi… trzeci… i PUUUUF!

Powstał Wielki Bąbel, tak ogromny, że zakrył pół Bulbulkowa.

– Ojej, ojej! – zabulgotała Bibi. – Ten bąbel jest większy niż mój domek, większy niż park, a nawet większy niż… niż… bulbulkowa fontanna!

Bulbulki z całego miasteczka przytoczyły się, żeby zobaczyć to cudo. Bulbulek Gucio próbował wskoczyć na bąbel, ale odbił się jak piłeczka. Bulbulka Lula wdrapała się na niego i zjechała jak z ogromnej zjeżdżalni, krzycząc:

– Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! Ale jazda!

Wszystkie bulbulki były zachwycone. Wszystkie, oprócz jednego…

W kącie ulicy siedział Bulbulek Mru, który był najmniejszy ze wszystkich i zawsze trochę nieśmiały. Patrzył na Wielki Bąbel z zachwytem, ale bał się podejść.

– Chciałbym też tak bąbelkować… – pomyślał.

Bibi usłyszała jego cichutkie „bul” i podskoczyła w jego stronę.

– Mru, każdy bulbulek umie bąbelkować! Potrzeba tylko odwagi i… dużo żółtych granulek!

Dała mu garść swoich ulubionych, superchrupiących, megażółtych granulek. Mru chrupał je powoli, nabierając sił. A potem nabrał powietrza.

Raz.

Drugi.

Trzeci.

I… BULBLUBLUBLUUUUUUUUUUB!

Powstał bąbel, może nie tak wielki jak Bibi, ale piękny, okrąglutki i połyskujący jak słoneczko. Mru aż się zarumienił — a u bulbulków rumieniec wygląda jak mała, żółta gwiazdka na policzku.

Wtedy stało się coś jeszcze dziwniejszego.

Wielki Bąbel Bibi i Mniejszy Bąbel Mru nagle zaczęły się do siebie zbliżać… aż w końcu się połączyły! Powstał SuperBąbel, tak ogromny, że uniósł całe Bulbulkowo w powietrze. Co więcej — przypominał kolosalną, żółtą planetę z malutkimi bulbulkowymi domkami, dróżkami i sadami granulkowymi.

Bulbulki zapiszczały z zachwytu.

— Latamy! LATAMY! — krzyczała Lula.

— Proszę nie zderzyć się z chmurą numer 27, ona jest bardzo kapryśna! — wołał Riki.

A Mru?

Mru po raz pierwszy w życiu uniósł się nie dlatego, że ktoś go podniósł, ale dlatego, że jego własny bąbel pomógł poderwać w górę całe Bulbulkowo.

I tak Bulbulkowo poleciało w świat, unoszone przez śmiech, bąbelki i żółciutką wyobraźnię mieszkańców. A wszystkie dzieci, które tego dnia patrzyły w niebo, mogły przysiąc, że widziały żółte, uśmiechnięte kuleczki machające do nich z powietrznej krainy.

Dzieci nie wiedziały jeszcze, że to bulbulki. Ale niektóre z nich odpowiedziały machaniem. Inne — uśmiechem. A jeszcze inne — radośnie podskakiwały.

Bulbulki zachichotały. A Bibi powiedziała:

— Chyba pora poznać ich bliżej!

W końcu każdy może stać się bulbulkiem, jeśli tylko włączy wyobraźnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkim komentującym MILUSIAKOWO przesyła słoneczny uśmiech :)