W dalekiej krainie, gdzie nocne niebo mieni się kolorami tańczącej zorzy, mieszkał Mikołaj, znany dzieciom z najpiękniejszych opowieści. Niewielu jednak wiedziało, że jego sanie nie latały wyłącznie dzięki reniferom – unosiły się również dzięki sile dobrych myśli, które Mikołaj zbierał przez cały rok, niczym najcenniejsze klejnoty.Pewnego wieczoru, tuż przed wielką wyprawą z prezentami, zauważył, że najjaśniejsza Gwiazdka, ta, która co roku wskazywała mu drogę, po prostu… zniknęła. Bez niej niebo stało się bardziej czarne, a noc cięższa.
Rudolf podskoczył niespokojnie, a jego czerwony nos zamigotał.
— Bez niej się zgubimy! — zmartwił się.
Mikołaj zamknął oczy i wsłuchał się w ciszę. Wtedy usłyszał drobny, drżący głosik:
— Pomóżcie… tu jestem…
Głos dochodził z Krainy Półcieni, miejsca, do którego trafiały rzeczy i uczucia, o których ktoś choć na chwilę zapomniał. Mikołaj nie zastanawiał się ani chwili — wskoczył na sanie, renifery wzbiły się w powietrze i popędzili w stronę półmroku.
Kraina Półcieni była pełna migoczących, nieśmiałych świateł, jakby uwięzionych pomiędzy odwagą a lękiem. Pośrodku niej siedziała Mała Gwiazdka — lekko przygaszona, promienie miała zwinięte jak skrzydełka.
Mikołaj uklęknął obok niej.
— Dlaczego tu jesteś, maleńka? — zapytał łagodnie.
Gwiazdka westchnęła tak cichutko, że niemal nie było tego słychać.
— Świeciłam każdej nocy, jak potrafiłam najlepiej… ale nikt mnie nie zauważał. Są większe gwiazdy, jaśniejsze, piękniejsze. Pomyślałam, że może jestem nieważna…
Rudolf aż parsknął z niedowierzaniem.
— Nieważna? Bez twojego światła nie trafimy do żadnego domu!
Mikołaj objął Gwiazdkę płaszczem utkanym z zorzy i uśmiechnął się tak ciepło, że półmrok drgnął.
— Każde światło jest ważne. Czasem najmniejszy blask rozprasza największą ciemność. A ja, który widziałem tyle cudów świata, potrzebuję właśnie ciebie.
Gwiazdka poruszyła się niepewnie… potem zabłysła odrobinę… jeszcze trochę… aż w końcu jej światło rozkwitło jak złoty kwiat, rozświetlając Krainę Półcieni.
Wkrótce wrócili na nocne niebo, a Mała Gwiazdka zajęła swoje miejsce — tym razem świeciła z radości, a nie z obowiązku.
Tej nocy każde dziecko, które spojrzało w górę, mogło dostrzec jeden szczególnie jasny punkt — małe, odważne światło, które zrozumiało, że jest potrzebne.
A Mikołaj, lecąc nad światem, zawołał:
— Pamiętajcie, mali i duzi… każdy z was świeci inaczej. I każdy z was jest ważny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wszystkim komentującym MILUSIAKOWO przesyła słoneczny uśmiech :)