niedziela, 29 marca 2015

Miś Marian i dynia


MIŚ MARIAN I DYNIA

Z cyklu: O misiu Marianie i koniu Stefanie...

Mama Mariana na zakupy się wybierała,
więc synkowi kilka słów powiedziała:
Zostaniesz na godzinę sam w domu, 
nie otwieraj drzwi nikomu!
Pobaw się grzecznie klockami
i narysuj coś kredkami!
Miś Marian obiecał mamie:
Nic się nie stanie, gdy sam zostanę!
Mama wyszła, Marian wyszczerzył zęby w uśmiechu,
super pomysł wymyślił w pośpiechu:
Zrobię mamusi niespodziankę kulinarną,
placek z dyni upiekę z polewą oryginalną!
Wybiegł szybko do warzywniaka obok domu
i wielgachną dynię zakupił po kryjomu!
Marian na pieczeniu wcale się nie znał,
więc wymyślił nowy przepis na dyniowy specjał!
Wpakował dynię do kuchenki mikrofalowej,
nie całą, bo się nie mieściła, tylko jej połowę!
Włączył urządzenie, zamknął należycie:
Oby się placek zrobił przed mamy przybyciem!
Wtem coś łupnęło, głośno zgrzytnęło
i całą kuchenkę mocno rozdęło!
Dynia nie zmieniła się w placek dyniowy,
lecz eksplodował mus pomarańczowy!
Cała kuchnia pokryła się dyniową ciapą,
a Marian przerażony przeciera oczy łapą!
Co ja narobiłem? Znów się wygłupiłem!
Zamiast ciasta bombę dyniową stworzyłem!
Nagle mama wróciła, zakupy odłożyła w kącie,
popatrzyła i zbladła na myśl o kuchni remoncie!
Marianku! Misiaku! Czy ty rozum zgubiłeś?
Dyniowy koniec świata w kuchni urządziłeś?!?
Kara będzie sroga! Koniec z głupotami!
Za szkody zapłacisz swoimi pieniążkami!
Tysiąc razy napiszesz w zeszycie, 
aż zapamiętasz to na całe życie:
Gdy rodziców w domu nie ma,
nie dla dzieci elektryczne urządzenia!

Tekst: Ewa Dafner
Grafika: Eve Daff

poniedziałek, 23 marca 2015

Latający koń Stefan


LATAJĄCY KOŃ STEFAN

Z cyklu: O misiu Marianie i koniu Stefanie...

Miś Marian często o świcie się budził,
wstawał z łóżeczka i bardzo się nudził.
Wymyślił więc drapiąc się w głowę:
Stefciowi poranną niespodziankę zrobię!
Napełnił helem mnóstwo balonów
i do Stefana zakradł się domu.
Do końskiej sypialni wczołgał się niepostrzeżenie
i włączył swoje misiowe myślenie:
Wszystkie balony przywiążę do Stefana,
niech sobie polata mój przyjaciel z rana!
Koń Stefan sen miał twardy jak skała,
więc się nie zorientował jak Marian działa.
I tak Stefan został sprytnie omotany
i uniósł się nad łóżkiem jak napompowany!
Marian otworzył okno po cichutku
i wytoczył Stefana przez nie pomalutku:
O jaki piękny koń z balonami!
Czas by polatał ponad domami!
Z okna lot przyjaciela podziwiał,
aż dostrzegł, że balonów ubywa!
Ciekawskie sroki napadły Stefana
 i stała się rzecz przewidywana:
Balony pękły, Stefan zaczął spadać,
a Marian krzyczał: Stefanie nie spadaj!
Upadł Stefciu na ziemię z wielkim hukiem,
potłukł się straszliwie, a szczególnie pupę!
Nie chciał nawet spojrzeć na Mariana:
Kto takie głupoty wymyśla z rana?!?
Miśku zapamiętaj sobie co powiem,
a najlepiej zapisz to sto razy w głowie:
Głupie pomysły może i śmieszne bywają, 
o ile życiu i zdrowiu nie zagrażają!

Tekst: Ewa Dafner
Grafika: www.happytrailsra.com

piątek, 13 marca 2015

Łakomczuchy jak poduchy


ŁAKOMCZUCHY JAK PODUCHY

 Z cyklu: O misiu Marianie i koniu Stefanie...

W cukierni „Pod chmurką” dziś wielkie otwarcie!
Pomyślał więc Marian: Będzie wielkie żarcie!
Koń Stefan popatrzył, podrapał się w głowę:
Ok! Zatem chodźmy! Weźmy kieszonkowe!
Weszli do cukierni, patrzą dookoła,
a tu każde ciastko do nich głośno woła:
Zjedz mnie Marianie! Zjedz mnie Stefanie!
Niech próżne to nie będzie nawoływanie!
Chłopaki nie mogli patrzeć obojętnie,
więc towar zakupili bardzo chętnie!
Marian kupił cztery ptysie i dwie rurki z kremem,
Stefan nabył wielką chałkę z malinowym dżemem!
Siedzą pod cukiernią, ciastka konsumują
i krem ze swoich futerek często oblizują!
Lecz na tym się nie skończyło,
bo im słodkości za mało było!
Po kolejne ciastka jeszcze pobiegli
i pod cukiernią na dobre zalegli!
Obaj najedli się nieprzyzwoicie,
połowa cukierni siedzi w jelicie!
Aż stała się rzecz niespodziewana!
Opadły im brzuchy po same kolana!
Obaj jęczeć zaczęli okrutnie:
Pomocy! Ratunku! Wszystko nam puchnie!
Mama Stefana ich zobaczyła,
szybko podbiegła i przemówiła:
O wy głuptasy! Wy łakomczuchy!
Jesteście niczym wielkie poduchy!
Nikt wam teraz nie pozazdrości!
Z tego obżarstwa będą niestrawności!
Nauczkę od losu obaj dostali,
swoje łakomstwo odpokutowali!
Jaka stąd płynie dla dzieci nauka?
Nie zjadaj za dużo! Organizmu słuchaj!

Milusiakowo poleca również wierszyki:
Kapelusze z żab
Niesforny koala Marian

Tekst: Ewa Dafner

poniedziałek, 9 marca 2015

Kapelusze z żab


KAPELUSZE Z ŻAB

Z cyklu: O misiu Marianie i koniu Stefanie...

Misiek Marian i koń Stefan,
wymyślili sprytny plan!
Kapelusze upleść chcieli,
jakich nigdy nie widzieli!
Więc na łąkę się udali,
żab zielonych nałapali!
Marian straszliwie je splątał,
Stefan sznurem je powiązał!
Chodzą obaj, zęby szczerzą!
Sami w swój talent nie wierzą!
Kapelusze mamy modne:
duże, śliskie i wygodne!
I do tego nam kumkają!
Zieleniami zachwycają!
Żaby piszczą, kwiczą, płaczą!
Już wolności nie zobaczą!
Słyszy to koza Ludwika,
co koziołki często fika!
Wnet łobuzów dwóch złapała,
 kazanie im wykrzyczała:
Wy hultaje! Okrutnicy!
Zamknę was w mojej piwnicy!
Jak możecie więzić żaby?!?
One nie są do zabawy!
Tak jak wy to żywe stwory,
a z was prawdziwe potwory!
Słonia Zdzisia tu zaproszę,
on z was zrobi wnet bambosze!
Zobaczymy co powiecie,
jak pod Zdzisiem ugrzęźniecie!
Obaj zbledli, posmutnieli,
kapelusze szybko zdjęli.
Koza żaby uwolniła,
a łobuzów pouczyła:
Kto na Ziemi zamieszkuje,
to co żyje niech szanuje!

Milusiakowo poleca również wierszyk:
Niesforny koala Marian

Tekst: Ewa Dafner

czwartek, 5 marca 2015

Niesforny koala Marian


NIESFORNY KOALA MARIAN

Z cyklu: O misiu Marianie i koniu Stefanie...

Miś koala, zwany Marianem,
pobił się w szkole z koniem Stefanem!
Mama Misiowa rwie sierść z czoła:
Któż to takiego stworzył potwora!
Koala Marian, z podbitym okiem,
spogląda na nią zdziwionym  wzrokiem.
Mamo kochana nie wiesz wszystkiego:
To Stefan mnie gonił do upadłego!
Łapki mam małe, ledwo mu zwiałem!
Lecz potem nagle oprzytomniałem:
Nie będę bał się konia Stefana,
więc mu związałem sznurem kolana!
Stefan zezłościł się niemożliwie,
lecz spojrzał na mnie jakoś tchórzliwie!
To ja go kopnąłem, ogon związałem
i do kącika szybciutko pognałem!
Stefan zaś płakać zaczął straszliwie:
że go pobiłem niby dotkliwie!
Przybiegła nasza wychowawczyni
i takie do nas uwagi czyni:
Misiu Marianie co ja mówiłam?
Czego Was w szkole dziś nauczyłam?
Przemoc to nie jest sposób na życie,
więc teraz obaj się przeprosicie!
Marian zatroskał się niesłychanie:
Przykrość sprawiłem nie tylko mamie!
Nasza kochana wychowawczyni,
patrzeć nie może na te wyczyny!
Od dzisiaj wszystkim obiecujemy:
Już żadnej bójki nie zmontujemy!
Będziemy w zgodzie, od teraz, żyli
i w naszej szkole przyjaźń szerzyli!

Tekst: Ewa Dafner

wtorek, 3 marca 2015

Miau i Hau


MIAU I HAU!

Kotek Miau i piesek Hau -
 kumplami byli na schwał!
Miau spać zawsze chciał!
Miau! Miau! Miau!
Hau psocić tylko chciał!
Hau! Hau! Hau!
Miau kłębek wełny miał,
nim się tylko bawić chciał!
Miau! Miau! Miau!
Hau też wełnę chciał,
więc często kłębek brał!
Hau! Hau! Hau!
Miau wpadał wtedy w szał!
I kłębek wełny rwał!
Miau! Miau! Miau!
Hau! Hau! Hau!

Głośne to harce były,
sąsiadki się skarżyły!
Lecz wtedy wpadał pan
i na rozmowy obydwu brał!
Niegrzeczny kocie i psie:
Opamiętajcie się!
Miau miauczał: Miau…
Pies szczekał: Hau…
A pan porządek w końcu miał!

Tekst: Ewa Dafner
Grafika: www.radiobajka.pl